Z okazji 100 – lecia urodzin Witolda Lutosławskiego w Tonhalle w Zurychu Krystian Zimerman gra 6,7 i 8.02. 2013 zadedykowany mu koncert fortepianowy.

Niesamowicie dramatyczny, pełen niewiarygodnej energii – tak opisuje Zimerman koncert, który mu Lutosławski zadedykował 25 lat temu.*Koncert *Fortepianowy, który Witold Lutosławski napisał ćwierć wieku temu, był zadedykowany właśnie Zimermanowi. I to on zagrał go po raz pierwszy 25 lat temu w Salzburgu, gdy dyrygował orkiestrą sam autor – Witold Lutosławski.

„Tekst jest ten sam, muzyka ta sama, a ja widzę tyle detali, których wtedy nie zauważyłem” – wspomina teraz Zimerman.

„Może dlatego, że człowiek był w środku tego wszystkiego. Mówi się zawsze, że *muzyka* jest odzwierciedleniem duszy – rzeczywiście tak jest. Teraz słyszy się te wszystkie 

napięcia lat osiemdziesiątych; stan wojenny, to wszystko, co się działo później, upadek, praktyczne rozłożenie się naszego państwa aż do roku 1988 roku i całkowitej zmiany systemu w roku 1989.

Koncert jest odzwierciedleniem tego całego okresu. Jest niesamowicie dramatyczny, niesamowicie smutny, pełen niewiarygodnej energii. Coś, czego wcześniej nie czułem tak wyraźnie. Myśmy byli w środku tego wszystkiego, jak gdyby to było nasze codzienne życie. Dzisiaj Europa stoi w zupełnie innym punkcie. Wracając do tego koncertu – nagle zauważyłem te wszystkie detale. Coś fenomenalnego zupełnie, jak to było wspaniale odzwierciedlone z tej jego duszy” – opisuje Zimerman.

Wspominając Witolda Lutosławskiego, Zimerman podkreślił, że pamięta go jako niezwykłego patriotę.

„Wiele razy używamy tego słowa, a nie wiemy, co ono znaczy. Lutosławski wspierał niesamowitą liczbę różnych studentów. Ile razy przychodzili młodzi po koncercie, dziękowali za stypendium tu, za stypendium tam. Byłem oszołomiony.(…) Był szalenie eleganckim panem. Miałem ogromny kłopot, bo on z każdym solistą upierał się na mówienie sobie po imieniu. To było dla mnie strasznie trudne, bo ja nie tylko miałem ogromny szacunek dla niego,ale było między nami 40 lat różnicy. Wymyślałem najprzeróżniejsze formy gramatyczne, żeby ominąć tę bezpośrednią konfrontacje z Witkiem. (…) Ale

w końcu jakoś się dotarliśmy po latach” – wspomina.

Przywołuje też z pamięci swoje wzruszenie, kiedy po raz ostatni mieli zagrać wspólnie w Zurychu.

„Dowiedziałem się, że jest zmieniony dyrygent. Najpierw pytałem, co się dzieje, dzwoniłem, ale nikt nie odbierał telefonu w Warszawie. Wiedziałem, że jest chory, ale nie przypuszczałem, że jest aż tak bardzo chory. Jeszcze pisałem mu na urodziny 25 stycznia i kiedy wróciłem z koncertu z Zurychu, otworzyłem skrzynkę pocztową i tam leżał list od Lutosławskiego, kiedy już wiedziałem, że nie żyje. Przerażające zupełnie uczucie czytać list kogoś, kto umarł parę dni temu, gdzie przepraszał, że nie będzie mógł dyrygować tego koncertu. To był ten jego styl, który zachował do ostatniej minuty życia 

właściwie” – powiedział.

Przyznał też, że planuje w Polsce kolejne projekty. „Dzisiaj rano jeszcze rozmawiałem z Filharmonią Narodową. Zaproponowałem zagranie koncertu Lutosławskiego na Warszawskiej Jesieni we wrześniu. Czekam na odpowiedź” – powiedział.

Zimerman niezwykle rzadko odwiedza *Polskę*. Na świecie koncertuje bardzo często. Rok Lutosławskiego zaczął od występów w Singapurze. Na trasie jego koncertów są też m.in. Paryż, *Berlin* i Zurych. 

(z wywiadu prasowego)

Wrażenia z koncertu nie do opisania. Coś fantastycznego. Wirtuozeria pianisty , fascynujące zaangażowanie, a przy tym niesłychanie trudna partytura koncertu. Lutosławski naprawdę wiedział, komu zadedykować ten swój utwor. Zimerman nie tylko grał, on przeżywał, zadając kłam tym krytykom, którzy przypisujac mu perfekcjonalną technikę, odmawiali uczuciowości.

Duża część słuchaczy w wypełnionej Tonhalle wyszła po niekończącym się aplauzie dla Zimermana i odpusciła sobie Dworzaka. 

(własne)

Für Lutosławski ist «Musik der aufrichtige und ehrliche Ausdruck dessen, was man anderen Menschen an Eigenem zu sagen hat». Was er uns mit seinem Krystian Zimerman gewidmeten Klavierkonzert mitteilen wollte, wir werden es vom Pianisten selbst hören. Nur soviel sei verraten: Auf einzigartige Weise gelingt Lutosławski die Versöhnung von Vergangenem mit Gegen­wärtigem. Gehirn und Genuss sind hier absolut keine Gegensätze! 

[ GEDANKEN DES INTENDANTEN ]   [ NZZ 23.1.13 – PETER HAGMANN ]

An drei Abenden ehrt der grosse polnische Pianist Krystian Zimerman seinen Landsmann Witold Lutoslawski, der in diesem Jahr 100 würde. 1913 in Warschau geboren, verdiente Lutoslawski während des Zweiten Weltkrieges seinen Lebensunterhalt als Klavierspieler in Kaffeehäusern; später fand er als Komponist hohe Anerkennung. Das Klavierkonzert von 1987/88 gehört zu seinen letzten Werken. Auf dem Programm steht ausserdem die unterschätzte Jugendsinfonie Nr. 2 von Dvorák.

(Tonhalle Zürich)

Der Pianist als unheimlich genauer Erzähler

Tonhalle, Zürich – Der Pianist Krystian Zimerman ist einer der grossen Rätselhaften des Musikbetriebs. Er erinnert an Melvilles Romanfigur Bartleby, der jedes Ansinnen mit einem „I would prefer not to“ zurückweist. Konzerte gibt er selten, verweigert sich immer wieder für längere Zeit dem Publikum und dem CD – Markt. Von seinem Repertoire heisst es, er spiele davon nur zehn Prozent öffentlich, und davon wiederum nur zehn Prozent auf CD ein – vorausgesetzt, man rechnet grosszügig Kurzum: Der Pole macht nur das, womit er sich völlig identifizieren kann.

   In Witold Lutoslawskis Klavierkonzert ist eine solche Identifikation in jedem Ton spürbar (nicht zuletzt, weil Zimerman der Widmungsträger dieses Spätwerks ist und ihn eine tiefe Freundschaft mit dem Komponisten verband). Zimermans Spiel hat hier etwas vollendet Dinstinguiertes, eine fast unheimliche Genauigkeit der Erzählens. In keinem Takt ist der Pole ein Salonkuschler oder ein geschmeidiger Lieferant einer pathosgetränkten Poesie. Vielmehr herrscht da eine wunderbare Deutlichkeit. Wenn er etwa den Klang der Hörner des Tonhalle-Orchesters aufnimmt, dann klingt es tatsächlich, als würde ein Horn aus dem Klavier herausschallen. Und auch die horrende Verfolgungsjagd im zweiten Satz mit ihren schwirrenden Klangkaskaden gerät ihm wild und eruptiv, aber immer kristallin funkelnd.

   Das Wunderbare daran. Er forciert nicht. Er schwebt. Nicht über den Dingen. Sondern in ihnen. Und dies gleichzeitig in unvorstellbarer Transparenz und genau solcher Fasslichkeit. ……..

(Tom Hellat, TA 8.02.2013)

Lutosławski – der «Seelenfischer»
Krystian Zimerman spielt sein Klavierkonzert

Es ist ein Spätwerk des Komponisten. Es blickt zurück auf das eigene Schaffen und auf die Tradition der er entstammt. In seiner Jugend war er beeindruckt von der in sein Jahrhundert hinüber geschwappten Spätromantik. Er hat sich, wie der von ihm verehrte Bela Bartók, mit der Volksmusik seines Landes auseinandergesetzt, schien eine Zeitlang beeindruckt von seriellen Techniken und hat vor allem Spass an scheinbaren, dem Zufall geschuldeten – Aleatorik genannten – Improvisationen gehabt. Aber, es ist auch ein Klavierkonzert in der Tradition der grossen Klavierkonzerte.

Es scheut die virtuose Pranke nicht. Lutosławski konnte getrost, auch technisch anspruchsvoll komponieren. Bei jedem Takt hatte er Krystian Zimerman vor Augen und Ohren, dem er technisch und musikalisch alles zutrauen konnte. Es ist ein Konzert von einer ungeheuren Weite des musikalischen Ausdrucks, aber auch des Ausblicks in eine Musikwelt, die Werke entstehen lässt, die Bezug nehmen auf das was war, die mutig Neues und Experimentelles wagen, aber dabei nie den Musikhörer aus dem Auge verlieren, der ungeübt aber neugierig sich an den neuen Klängen freut. Was ist sein Geheimnis? Für Lutosławski ist «Musik der aufrichtige und ehrliche Ausdruck dessen, was man anderen Mensc hen an Eigenem zu sagen hat». Er sah in der Tätigkeit des Komponierens ein Suchen nach Mitmenschen, die bereit waren seine Gedanken und Gefühle mit ihm zu teilen. «Komponieren ist ein Fischen nach Seelen» sagte er einmal. Er war in der Tat ein Komponist, der seine zuhörende Umwelt nicht im Stich gelassen hat.

(Publikation TOZ)